W poprzednim rozdziale:
Olivia budzi się w wiosce Perhana i poznaje Omaszę, starą widzącą. Przygotowuje się do spotkania z wodzem.
Widok był niesamowity! To była polana, na której stało kilkanaście namiotów między, którymi chodzili ludzie i zwierzęta. Ludzi nie było wcale tak dużo. Czy ja wiem... Około kilkudziesięciu... Kobiety w kolorowych sukniach, faceci w koszulach i luźnych spodniach i dzieci biegające wesoło między dorosłymi... Piękny widok... Taka typowa starodawna wioska. Nagle wszyscy się na mnie spojrzeli i zaczęli między sobą szeptać. Zmieszana spojrzałam na Omaszę, która tylko pociągnęła mnie pomiędzy ludzi.
Olivia budzi się w wiosce Perhana i poznaje Omaszę, starą widzącą. Przygotowuje się do spotkania z wodzem.
Widok był niesamowity! To była polana, na której stało kilkanaście namiotów między, którymi chodzili ludzie i zwierzęta. Ludzi nie było wcale tak dużo. Czy ja wiem... Około kilkudziesięciu... Kobiety w kolorowych sukniach, faceci w koszulach i luźnych spodniach i dzieci biegające wesoło między dorosłymi... Piękny widok... Taka typowa starodawna wioska. Nagle wszyscy się na mnie spojrzeli i zaczęli między sobą szeptać. Zmieszana spojrzałam na Omaszę, która tylko pociągnęła mnie pomiędzy ludzi.
- Chodź, oprowadzę cię.
Omasza pokazała
mi gdzie jest namiot Perhana, gdzie jest spiżarnia, konie, gdzie kto mieszka i
generalnie opowiedziała mi o wiosce. Kiedy skończyła, powiedziała:
- No to teraz się
sama rozejrzyj, ja muszę iść do Perhana. Uważaj na facetów, nie zgub się, nie
wychodź poza wioskę, nie wchodź do spiżarni, ani do namiotów, staraj się z
nikim się nie pokłócić i nic sobie nie zrobić, uważaj na zwierzęta...
- Dobrze, wiem o
co chodzi. - przerwałam Omaszy śmiejąc się.
Ona tylko skinęła
głową i odeszła. Nagle poczułam się strasznie obco. Ale no trudno będę tu
chwilowo mieszkać, muszę się przyzwyczajać - pomyślałam. Zaczęłam iść wzdłuż rzędu namiotów
jeszcze raz w myślach powtarzając, wszystko co powiedziała mi Omasza.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w talii i przyciąga do siebie od tyłu. Szybko odskoczyłam i odwróciłam się. Stał tam jakiś chłopak. Był bardzo przystojny i uśmiechał się bezczelnie. Od razu mi się nie spodobał.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w talii i przyciąga do siebie od tyłu. Szybko odskoczyłam i odwróciłam się. Stał tam jakiś chłopak. Był bardzo przystojny i uśmiechał się bezczelnie. Od razu mi się nie spodobał.
- Witaj maleńka,
jak leci?
Znowu mnie do
siebie przyciągnął.
- Zostaw mnie. -
warknęłam odpychając go.
- Ojej, jaka
niegrzeczna... A ja chciałem tylko być miły... - powiedział udając smutnego.
- Taa, jasne... -
znowu go odepchnęłam.
Ale on nie
odpuszczał. Wokół nad zebrał się spory krąg osób,
którzy z zaciekawieniem patrzyli na tę scenę. Zagotowało się we mnie.
- Sam się o to
prosiłeś! - krzyknęłam.
Odwróciłam się w
jego stronę i kilkoma zwinnymi ruchami, powaliłam chłopaka na ziemię.
- Nigdy więcej mnie nie dotykaj. - powiedziałam stając nad nim. Krwawił mu nos i był tak
zszokowany, że ledwo co trzymał się przytomności.
W środku aż cała
kipiałam z dumy i chciało mi się krzyczeć coś w stylu: ,,Zlałam go! Ale dostał!'',
ale to byłoby niestosowne, więc po prostu z poważnym wyrazem twarzy weszłam
między zdruzgotanych gapiów i poszłam do namiotu Omaszy. Nie wiedziałam co mogę
porobić, więc po prostu zaczęłam się przeglądać w lustrze. Z każdym spojrzeniem
rósł we mnie podziw. Nie wiedziałam, że mogę tak pięknie wyglądać. Przeglądałam
się tak przez jakiś czas, ale w końcu do namiotu weszła Omasza. Szybko się rozejrzała,
a widząc mnie podeszła do mnie i powiedziała:
- Masz mi coś do
powiedzenia?
- E... Że macie
piękną wioskę?
- Olivia! Pobiłaś
syna Perhana!
- Ale on się do
mnie dobierał!
- Dobierał? A
tego to mi nie powiedzieli... - powiedziała zdziwiona Omasza.
- No widzisz!
- Oj no dobra,
jakoś to odkręcę. Teraz musimy iść do Perhana.
Omasza wyszła z
namiotu, a ja poszłam za nią. Tak jak wcześniej, większość osób się na mnie
gapiła, ale ja postanowiłam to olać i po prostu szłam za Omaszą w stronę
namiotu Perhana. Był on trochę podobny do tego Omaszy, tyle że był większy. Widząca kazała mi zaczekać, a sama weszła do środka. Rozejrzałam się. Nieopodal
miejsca, w którym stałam dostrzegłam chłopaka, który się do mnie dobierał.
Otoczony był przez kilka dziewczyn. No jasne. W sumie to tu jest podobnie jak w
mojej szkole. Jest taki jeden mega przystojny chłopak, za którym latają
wszystkie dziewczyny, a on po prostu się nimi bawi. Przyjrzałam mu się. W sumie
to mógłby być całkiem spoko, gdyby nie jego otoczenie i to jak mnie
potraktował. Miał białą, rozpiętą koszulę z podwiniętymi rękawami ukazującą
umięśniony tors oraz brązowe spodnie kończące się na łydkach, które przy
końcach nogawek przewiązane były rzemykiem. Na szyi miał jakiś naszyjnik. W sumie prezentował się dosyć... no... Przyjemnie... Moje rozmyślania
przerwała Omasza, która wychyliła się z namiotu.
- Chodź. -
powiedziała.
Weszłam do
namiotu. Pachniało tu dymem z cygara i panował półmrok. Jedynym źródłem światła
była mała świeczka stojąca na stoliku. Jej nikły płomień dawał bardzo niewiele
światła, więc nie mogłam za dużo zobaczyć. Zauważyłam tylko, że na podłodze
leżą dywany, a obok stolika stoi fotel, na którym siedzi jakaś postać.
- Perhanie, to
jest ta dziewczyna, o której ci mówiłam, Olivia. - zaczęła Omasza.
- E... Tak, dzień
dobry... - powiedziałam.
- ,,Dzień
dobry''? Tylko na tyle cię stać? Nie pokłonisz mi się? Jestem twoim władcą.
- Perhanie, daj
spokój. Ona nie jest stąd. - powiedziała Omasza.
- No w każdym
bądź razie doszły mnie słuchy, że pobiłaś mojego syna... Prawda?
- No... Tak…
- Heh, normalnie
to byłbym zły, ale szczerze mówiąc to mu się to należało... I to już od
dawna... Te wszystkie dziewczyny latają za nim jak by był jakimś panem całego świata, a on tylko
się cieszy... Dobrze mu zrobi takie lanie od
czasu do czasu...
- Czyli, że może
zostać? - spytała Omasza.
- Tak. Ale pozwolisz,
że najpierw ją zobaczę.
Zapalił lampę
naftową i uniósł ją w moją stronę, niestety ja nadal go nie widziałam. Trzymał
ją jakiś czas, a ja cały czas czułam na sobie jego wzrok. W końcu ją opuścił i
powiedział:
- Dobrze, możesz
wyjść. Ja muszę jeszcze na osobności porozmawiać z Omaszą.
Skierowałam się
do wyjścia z namiotu. Kiedy stanęłam na zewnątrz zaczęłam się zastanawiać, co
mogę teraz porobić. Nagle usłyszałam głos Perhana:
- Omaszo, ta
Olivia jest piękna! Może zechciałabyś ją namówić, żeby wyszła za mojego syna?
Przydałaby mu się taka żona... Piękna i za razem naprostowałaby mu co nieco w
tej pustej głowie... Co ty na to?
Omasza się
zaśmiała.
- Perhanie,
rozumiem o co ci chodzi, ale Olivia żyje na innych prawach, niż te, które
panują tutaj. Ona wyjdzie za mąż za tego, którego pokocha, a nie za tego,
którego wskażemy jej ja, czy ty...
Perhan tylko
westchnął, a ja ruszyłam z uśmiechem w stronę lasu. Postanowiłam się trochę
przejść, ale tym razem obiecałam sobie, że nie będę odchodzić daleko. Kiedy
znalazłam się między drzewami nareszcie odetchnęłam. Tutaj przynajmniej nie
było tak gorąco. Szłam sobie spokojnie ciesząc się wiatrem, który rozczesywał
mi włosy, kiedy nagle usłyszałam jakiś szelest w krzakach. Szybko się
odwróciłam, ale nic nie zobaczyłam. Pomyślałam, że to pewnie jakiś zając.
Jednak kilka minut później znowu to usłyszałam, lecz i tym razem nic nie dostrzegłam.
Ale kiedy krzaki po raz trzeci zaszeleściły, po prostu do nich
podeszłam i je rozchyliłam. Moim oczom ukazała się... Dziewczynka. Kiedy mnie
zobaczyła bardzo się przestraszyła i poderwała się do ucieczki, jednak potknęła
się o wystający korzeń i przewróciła się raniąc kolano o inny korzeń. Szybko do
niej podbiegłam i spytałam:
- Nic ci nie
jest?
- Nie... -
odpowiedziała mała.
- Na pewno?
- Tak...
Podałam jej rękę
i pomogłam wstać.
- Jak masz na
imię? - spytała.
- Olivia, a ty?
- Ja jestem
Kizzy... Ty jesteś tą kobietą, którą Simza znalazła martwą przy strumieniu Omasza cię ożywiła?
- Nie, ja nie
byłam martwa. Po prostu byłam trochę chora, bo zgubiłam
się w lesie.
- Acha... - Kizzy
przyjrzała mi się.
- Jesteś taka
ładna! I odważna! W końcu zlałaś Leo! Zostałaś pierwszą kobietą, która mu się
postawiła. Tak to wszystkie go uwielbiają.
- Ha ha, no wiem,
zauważyłam!
- Zostaniemy
przyjaciółkami? - spytała po chwili z nadzieją w głosie.
- Jasne, czemu
nie?
Kizzy chwilę milczała,
po czym powiedziała:
- Skąd ty umiesz
walczyć? Też bym tak chciała...
- Uczyłam się
zanim się zgubiłam w lesie. To jest karate. To taka stara sztuka walki. Mogę
cię nauczyć jak chcesz...
Dziewczynka
spojrzała na mnie z zachwytem.
- Naprawdę?! Ale
super! Możemy od razu zacząć? Proszę! - piszczała
dziewczynka.
Skinęłam głową na
co ona poskoczyła uśmiechając się.
Najpierw
opowiedziałam jej trochę o pasach, walkach, strojach i generalnie o samym
sposobie walczenia, a potem pokazałam jej parę rzeczy.
- Żeby móc dobrze
walczyć trzeba być sprawnym gimnastycznie. Umiejętność robienia gwiazdy,
szpagatu, salt czy uników to podstawa. Więc myślę, że zaczniemy od tego.
Pokazałam jej
parę tego typu rzeczy. Robiłam wszystko po kolei przechodząc z jednej figury w
drugą. Kiedy skończyłam Kizzy zaczęła mi bić brawo, a ja szeroko się uśmiechając, teatralnie się
ukłoniłam. Potem zaczęłam ją wszystkiego uczyć. Po trzech godzinach Kizzy
umiała już dobrze robić gwiazdę i parę innych prostych rzeczy. Uczyła się bardzo
szybko. Była pracowita, wytrzymała i nie zniechęcała się.
- Jutro też mnie
pouczysz?
- Jasne!
Dziewczynka zrobiła ze śmiechem gwiazdę, po czym mocno mnie przytuliła.
Roześmiałam się
również ją przytulając.
- No dobrze,
chodźmy już, bo Omasza będzie się niepokoić. - powiedziałam, kiedy Kizzy się
ode mnie oderwała.
Skinęła głową z
uśmiechem i razem ruszyłyśmy w stronę osady.
Kiedy byłyśmy już
na polanie powiedziała:
- To pa! Jutro w
południe przyjdę pod namiot Omaszy i jakoś się umówimy, dobrze?
- Ok. To
cześć! - odpowiedziałam.
Kizzy mi
pomachała i ruszyła gdzieś w stronę swojego namiotu. Ja za to poszłam do
namiotu Omaszy. Kiedy weszłam, ta spojrzała na mnie z ulgą.
- A już myślałam,
że się zgubiłaś. Nawet się nie będę pytać co robiłaś. Chodź Perhan przydzielił
ci mały namiot niedaleko jego, ale najpierw się najedz.
Omasza dała mi jeść
po czym wręczyła mi miskę do kompania, wiadro, mydła, szampon, ręcznik,
pościel, materac i powiedziała, że to do mojego namiotu. Wyszłyśmy na dwór
niosąc wspólnie wszystkie rzeczy. Omasza pokazała mi mój namiot. Był bardzo
nieduży, taki jak Omaszy, tyle że trochę mniejszy. Spokojnie się w nim
zmieszczę, pomyślałam. Omasza powiedziała, że ma dla mnie jeszcze jedną rzecz.
Zostawiłam wszystkie rzeczy w namiocie i poszłam do Omaszy. Kiedy weszłam ona
powiedziała:
- Ja i twoja
babcia byłyśmy dobrymi przyjaciółkami przez długie lata. Kiedy Linda wyjechała
poprosiła, żebym przechowała jej biżuterię i ubrania, bo nie chciała brać ich
wszystkich ze sobą. Ułożyłam to wszystko w tej skrzyni. Myślę, że nie
obraziłaby się, jeśli dałabym ci je. Dopóki tu mieszkasz wolałabym, żebyś
nosiła bardziej... No bardziej tutejsze ubrania... Sama wiesz czemu.
-Dobrze. Dziękuję! -
powiedziałam z uśmiechem.
Omasza
opowiedziała mi trochę o tym, co się tu nosi i do czego. Kiedy już
wszystko wiedziałam, zaniosłam skrzynię do mojego namiotu. I wtedy nagle coś mi się
przypomniało. Pamiętnik! Wpadłam w taką panikę, że zostawiłam wszystko i szybko
pobiegłam (kolejny raz...) do Omaszy bez zapowiedzi wpadając do jej namiotu.
- Omaszo, czy
kiedy ta kobieta mnie znalazła miałam coś przy sobie? - zapytałam z
przestrachem.
- Ach, tak,
całkiem zapomniałam, to pamiętnik twojej babci, prawda? - spytała wyjmując z
jakiejś skrzyni moją zgubę.
- Uffff... Tak...
Już myślałam, że go zgubiłam!
Omasza dała mi
go, jeszcze chwilę porozmawiałyśmy, po czym wróciłam do swojego namiotu i zaczęłam
się urządzać.
Skrzynię
ustawiłam przy ścianie po lewej stronie od wejścia, a materac ustawiłam przy
ścianie naprzeciwko materiałowych drzwi. Na łóżku położyłam pościel, a do miski do kompania
włożyłam wszystkie mydła, szampony i ręcznik, po czym postawiłam ją koło
skrzyni. Następnie zabrałam się za przeglądanie skrzyni. Na wierzchu leżały moje
stare ciuchy, skrzyneczki z biżuterią, książka, coś jakby zapałki, stary, czarno-biały rysunek
przedstawiający wyjącego do księżyca wilka oraz lampa naftowa i zapałki, dalej
była jedna sukienka, koszula nocna, spodnie, dwie bluzki i trzy spódnice,
bielizna oraz chusta. Ale to co było pod ubraniami sprawiło, że mnie
zamurowało. Kołczan ze strzałami, łuk, miecz ze zdobioną rękojeścią, sztylet
oraz jakieś małe pudełeczko. Nie miałam pojęcia, że moja babcia umiała walczyć!
A może to nie była jej broń? No ale to i tak dziwne, że ją przechowuje.
Postanowiłam, że jutro zapytam o to Omaszę. Tymczasem otworzyłam małe
pudełeczko, które leżało w skrzyni razem z bronią, W pudełeczku znalazłam
pierścionek. Czarny, z czarnym kwiatem wysadzanym czarnymi diamencikami.
Przymierzyłam go. Pasował idealnie. Schowałam go z powrotem. Zaczęłam
przeglądać szkatułki z biżuterią. Były pełne złotych bransoletek, naszyjników i
kolczyków. Potem obejrzałam ubrania, które były nadzwyczaj piękne, zapaliłam
lampę naftową, bo było już całkiem ciemno, obejrzałam rysunek wilka... Był
przepiękny! Wszystko było bardzo realistyczne. W prawym dolnym rogu było
napisane: Linda. Czyli to moja babcia to narysowała. Nie wiedziałam, że ma taki talent - pomyślałam z podziwem.
Dwie najciekawsze
rzeczy zostawiłam sobie na koniec. Broń i tajemniczą książkę. Najpierw
otworzyłam książkę. Na pierwszej stronie, na środku było napisane: ,,Linda'', a
na następnej stronie:
,,Ta książka
opisuje wszystkie znane mi metody wykorzystywania Daru. Mam nadzieję, że kiedyś posłuży jeszcze komuś oprócz mnie, bo takie ma właśnie
przeznaczenie: uczyć. Ostatnie strony tej książki nie są zapisane. Jeśli dowiesz się czegoś więcej,
zapisz to tak, aby inni też mogli z tego korzystać.
Linda, obdarzona Darem''
Trochę mi się smutno zrobiło.
Szkoda, że ja go nie mam. Skoro on objawia się po 16 roku życia, a
ja mam 17 lat i żadne objawy pojawienia się tego Daru u mnie nie wystąpiły, to
pewnie po prostu go nie odziedziczyłam. Odłożyłam książkę. Nie chciałam się dalej dołować.
Teraz najbardziej ekscytująca rzecz. Broń. Najbardziej ciekawił mnie łuk i
strzały. Kiedy wzięłam je w ręce poczułam dziwny dreszcz. Wtedy coś wymyśliłam.
To, że nie mam tego Daru, nie znaczy, że nie mogę być dobra w czymś innym, co
również jest niezwykłe. Teraz już się raczej łuków nie używa, więc byłoby to
dosyć nietypowe. I o to chodziło. Postanowione, zacznę się uczyć strzelać. Może
potem przejdę też na miecz? Odłożyłam łuk i kołczan, a do ręki wzięłam właśnie miecz.
Wysunęłam go z futerału. Był błyszczący i przepiękny. Zdobiona rękojeść i
idealnie ostre ostrze sprawiały, że serce mi w piersi skakało z podniecenia.
Odłożyłam miecz i wzięłam sztylet. Miał zdobioną rękojeść w kształcie oka,
którego źrenicą był jakiś czerwony, okrągły szlachetny kamień. Jeszcze raz
obejrzałam całą broń, po czym inne rzeczy też, a następnie wszystko schowałam
do skrzyni, zostawiając jedynie koszulę nocną i bieliznę. Miałam już plan na
jutro: wstaję wcześnie rano, ubieram się, idę się pouczyć strzelania, wracam,
idę z Kizzy na trening, a potem to się jeszcze zobaczy. Może znowu pójdę
postrzelać?
Przebrałam się w piżamę i
położyłam na materacu. Próbowałam czytać pamiętnik babci, ale przy tak nikłym
świetle i takim zmęczeniu myliłam się w każdym słowie i w końcu odpuściłam.
Więc po prostu leżałam i myślałam. Matko, to zaledwie jeden dzień a ja już
zdążyłam: znaleźć się w jakiejś dziwnej wiosce, poznać widzącą, która uratowała
przed śmiercią moją babcię, zostać zaatakowana przez syna wodza i zostać jego
kandydatką na żonę, poznać wodza tej grupy, dostać starą skrzynię mojej babci,
poznać małą dziewczynkę, którą uczę karate i dostać własny namiot, w którym teraz
leżę... To chyba jakiś nowy rekord! Myślałam tak i myślałam, aż w końcu
zasnęłam. Przyśnił mi się biały wilk. Miał w pysku jakąś książkę. Spojrzał na
mnie i podał mi ją. Potem usiadł i czekał. Książką okazała się ta, która była w
skrzyni babci. Otworzyłam ją na przypadkowej stronie, jednak była pusta.
Podniosłam wzrok znad książki, ale wilka już nie było.
Jest już part two!
Trochę długaa, ale jakoś tak
mi się przeciągnęła...
Pa pa!
♥♥♥
Sophie Holt
P.S. Powiedzcie, lepiej pisać taką,
czy większą czcionką (taką jak w Roz.3)?
3 komentarze:
Świetny blog!
Naprawdę :D
Nie mogę się doczekać następnego :))
Uwielbiam wilki! ♥
A tego co masz na nagłówku kocham *.*
Okej czekam na 5 rozdział :*
Rozdział BOSKI
Oliwa jest super
kocham tego bloga
a siaka lepsza w tym rozdziale
kocham i czekam na nn
Ups... Noe zauważyłam tego rozdziału. Ale nic. Nadrobiłam :)
Czekam na nn ^^
Prześlij komentarz