Kiedy
się obudziłam Omasza gotowała coś w kociołku. Wokół rozchodził się piękny
zapach dymu i czegoś jeszcze, ale nie wiedziałam czego. ,,Mój’’ wilk nadal
smacznie spał oparty o mnie. Delikatnie zdjęłam jego głowę z mojego brzucha.
Starałam się go nie obudzić, co niestety się nie udało. Wilk ziewnął, wstał,
polizał mnie po ręce, przeciągnął się po czym najzwyczajniej w świecie poszedł
gdzieś w krzaki. Domyśliłam się, że pewnie chce iść znaleźć sobie coś do
jedzenia. Wstałam i podeszłam do Omaszy.
- Dzień
dobry. Co gotujesz? Pachnie cudownie... - stwierdziłam pociągając nosem.
- Zupę z
igranki.
- A co
to igranka?
- To
taka roślina, która daje owoce podobne do wiśni, tyle że mniejsze. Dobrze
działają na ból brzucha lub dreszcze. Spróbuj. - powiedziała Omasza nalewając
mi trochę zupy z kociołka. Wzięłam od niej łyżkę.
Zupa
była pyszna! Taka słodko-gorzka z jakimiś małymi czerwonymi owocami.
-
Pyszna!
Omasza
tylko pokiwała głową i również zaczęła jeść myśląc nad czymś zawzięcie. Kiedy
obie skończyłyśmy jeść powiedziała zdecydowanym tonem:
- Chodź
za mną.
Odstawiłam
miskę koło kociołka i ruszyłam zdziwiona za Omaszą, która zaczęła prowadzić mnie między
drzewa. Po paru minutach spokojnego marszu wyszłyśmy na niezbyt dużą polankę
porośniętą koniczynkami i stokrotkami.
- Nie
wiem, czy odziedziczyłaś dar swojej babci, ale uważam za swój obowiązek trochę
ci o tym opowiedzieć. Niedługo umrę, a nie znam żadnej innej osoby, która
mogłaby cię w tej dziedzinie uczyć jeśli okazałoby się, że go posiadasz. No
może oprócz twojej babci, ale jej teraz tutaj nie ma. No więc tak. - usiadłam
na ziemi przed Omaszą - Historia tego daru sięga setek lat wstecz. Wszystko
zaczęło się od pewnej dziewczyny, Iry. Ira była piękną dziewczyną obdarzoną
niezwykłą mocą. Pewnego dnia poznała Lucasa, mężczyznę który od razu zawładnął
je sercem. Ira była z nim szczęśliwa i kochała go całą sobą, jednak Lucas znany
był ze swojej niestabilności w kwestii uczuć. Zostawił Irę dla młodszej od niej
Milano. Zrozpaczona Ira uciekła do lasu i zamieszkała między wilkami. Ponieważ
zawsze pragnęła mieć córkę, za pomocą swojej magii stworzyła mała dziewczynkę,
którą nazwała imieniem Jofranka. Kiedy Jofranka miała siedemnaście lat okazało
się, że ona również ma swego rodzaju magiczne umiejętności. Była to pierwsza
kobieta posiadająca ten dar. A więc uprzedzając pytania: owszem, jesteś
spokrewniona i z Jofranką i z Irą. Ira została przez grupę Gunari uznana za
najważniejszą boginię i dlatego czasem mówi się na nich Ludem Iry. A tak poza
tym, czy Linda mówiła ci, że dawno temu grupa Perhana i grupa Gunari stanowiły
jedność?
- Że
co?! Czemu moja babcia mi nie powiedziała?! - zawołałam.
-
Możliwe, że sama nie wiedziała. Kiedyś ta grupa nazywała się grupą Aladyna.
Aladyn był władcą tej grupy. Aladyn miał dwóch synów: Tamana i Boldo. Aladyn
powiedział, żeby bracia razem rządzili grupą. Jednak tamci pokłócili się o
kobietę i podzielili grupę na dwie części. Taman dostał większą część, a Boldo
mniejszą. Potem Taman miał syna Yanko i córkę Drinę, a Boldo syna imieniem Nicu
(czyt. niku). Potem Yanko miał syna Ferkę, a Nicu Karpio. Następnie Ferka miał
syna Perhana, a Karpio miał Gunari. No i potem Perhan miał z jednego małżeństwa
Toniego, a z drugiego Leo i Kizzy, a Gunari nie ma jeszcze dzieci. No i tak to
się prezentuje. Twoja babcia wyjechała stąd jeszcze zanim Gunari i Perhan
zostali władcami w swoich grupach, ale ja ją o wszystkim na bieżąco
informowałam.

Podkreślone na różowo - kobiety
Podkreślone na niebieko - facieci
- Aha...
I przez jedną kobietę dziesiątki ludzi nienawidzą się nawzajem? Przecież to bez
sensu! Jedna kobieta i tyle zamieszania? A inni w ogóle wiedzą o tym? Chodzi mi
o mieszkańców wioski...
- Nie.
Nawet Kizzy o tym nie wie. Leo i jego przyrodniemu bratu Perhan o tym
powiedział, ale w przypadku Kizzy uważał to za zbędne.
- A nie
uważasz, że ona powinna wiedzieć?
-
Powinna, ale lepiej jej nie mów. Lepiej, żeby o swoich korzeniach rozmawiała z
kimś, kogo również to dotyczy.
- Masz
rację... A ta grupa... Czekaj... Ona się nazywała jakoś ,,grupa łotra Punka’’,
czy coś takiego... Co to za grupa?
- Ta
grupa od zawsze kłóciła się z grupą Perhana. Tak ogółem mówiąc są cztery grupy.
Grupa Gunari, grupa Perhana, grupa Punka oraz taka najmniejsza grupa, grupa Tobara.
Najsłabszą grupą jest grupa Tobara, dalej jest Gunari, a potem na jednym
miejscu Perhan i Punk. Punk jest nieuczciwym i złym człowiekiem, któremu tylko
władza w głowie. Dlatego zaatakował osadę Toniego. Osada Toniego, osada
przyjaciela Perhana, Stevo i ta główna osada, osada Perhana są zamieszkiwane
przez grupę Perhana i wszystkie tereny wokół nich należą do tej grupy. Punk
zazdrości Perhanowi takiego terytorium i chce go przejąć. To może skończyć się
wojną... - powiedziała ze zmartwieniem Omasza.
Chwilę
panowała cisza, ale potem do głowy przyszło mi jedno pytanie.
- A ty,
z której grupy się wywodzisz?
Omasza
spojrzała na mnie i powiedziała:
- Ja nie
wywodzę się z żadnej. Zanim Linda się wyprowadziła mieszkałam w grupie Gunari, ale
kiedy ona wyjechała, miałam wizję, że za kilkanaście lat w grupie Perhana
pojawi się wnuczka Lindy i dlatego przeprowadziłam się tutaj.
- Czyli
przeprowadziłaś się tylko dlatego, że ja miałam tutaj przybyć? Jejku,
dziękuję... - milczałam chwilę - Ale jeśli nie wywodzisz się z żadnej grupy, to
skąd jesteś?
Omasza
westchnęła i zaśmiała się.
- Jesteś
bardzo dociekliwa... Nie wychowałam się tutaj. Wychowały mnie wielkie widzące i
czarownice. Nie takie, które rechoczą i latają na miotłach, mieszkają w
wysokiej wieży na bagnach razem ze swoim czarnym kotem, nie... To były inne
czarownice...
Pokiwałam
głową.
- A tak
wracając, to czy grupa Perhana też czci Irę? Przecież skoro kiedyś to była
jedna grupa, to chyba wierzenia mają podobne...
- Nie...
To wszystko się pozmieniało... Ludzie Perhana czczą innych bogów, mają inne
zwyczaje... Poza tym Ira stała się najważniejszą boginią w tamtej grupie
dopiero, kiedy prababcia twojej babi się urodziła i okazało się, że posiada ten
dar. Wtedy przybyłam ja i im wszystko opowiedziałam. Ale
moment, odbiegłyśmy od tematu. Miałam ci opowiedzieć o darze.
Kiwnęłam
głową.
- Każda osoba z darem ma jakąś niezwykłą
umiejętność. Czasem oprócz tej jednej umiejętności, pojawiają się inne. U
twojej babci główną z nich było zatrzymywanie czasu wokół siebie. Natomiast
tymi pozostałymi było: umiejętność porozumiewania się z innymi poprzez
pojawianie się w ich snach, umiejętność wyczytywania w oczach danej osoby
informacji o jego charakterze lub przeszłości, umiejętność panowania nad
wiatrem... Twoja babcia potrafiła też bardzo dobrze widzieć w ciemności,
uczyłam ją też rzucania niektórych czarów, klątw i uroków, poza tym potrafiła
uzdrawiać dotykiem i paraliżować wzrokiem. Oprócz tych umiejętności możliwe, że
ma jeszcze jakieś, których nadal nie odkryła. Razem z twoją babcią trenowałyśmy
te rzeczy przez lata. Twoja babcia była bardzo pilną uczennicą i szybko się uczyła. Mam nadzieję, że tobie pójdzie równie dobrze lub nawet lepiej. W
skrzyni, którą ci dałam była książka, w której twtwoja
babcia opisywała te i inne umiejętności, które umożliwia posiadanie daru. Czytałaś
ją?
- Nie. -
odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- A więc
radzę ci przeczytać. To może ci się w życiu przydać, bez względu na to, czym masz ten dar, czy nie.
Omasza
zaczęła chodzić w tę z powrotem.
- A więc
zaczynajmy. Może na pierwszy ogień weźmiemy zatrzymywanie czasu. Żeby tego
dokonać trzeba się bardzo skoncentrować, pomyśleć o tym, co chcemy zrobić.
Tutaj nie chodzi nawet o zatrzymanie czasu, bardziej o zatrzymanie wszelkich
czynności i procesów, które wokół nas zachodzą. Jeśli uwierzysz, że jesteś na
tyle silna, że potrafisz nad tym zapanować, uda ci się. Musisz uwierzyć, że
czas jest ci podporządkowany, że jest on narzędziem w twoich rękach. A do czego
wykorzystasz to narzędzie, to już twoja sprawa. Jeśli chcesz zatrzymać czas,
najlepiej jest skupić się na jakimś jednym punkcie, najlepiej, żeby był to
zegarek. Musisz pomyśleć o jego wskazówkach, rozkazać im, żeby się zatrzymały. Musisz napiąć
mięśnie i pozbyć się wszelkich emocji. Musisz być spokojna. Wtedy się uda.
Jeśli zatrzymasz czas, nikt dookoła ciebie nie będzie mógł się ruszyć, ty za to
będziesz mogła. Jeśli chcesz, żeby czas znowu ruszył musisz powiedzieć
,,gunandra ya’’, co znaczy mnie więcej tyle co ,,czas start’’. Jest to w
języku, którym posługiwała się Ira. Sama go wymyśliła. Masz jakieś pytania?
Zastanowiłam
się.
- A jak
daleki jest zasięg działania tego zatrzymania czasu?
- To
zależy od mocy tego, kto to robi.
Kiwnęłam
głową na znak, że rozumiem.
- Dalej
porozmawiamy o paraliżowaniu wzrokiem. Żeby to umieć nie trzeba mieć daru.
Wystarczy siła woli. Kluczem do sparaliżowania kogoś wzrokiem jest, tak jak w
przypadku zatrzymywania czasu, koncentracja, opanowanie i spokój. Jeśli
będziesz niespokojna, nie wyjdzie ci. Ta sztuka wymaga umiejętności wpływania
na ludzi. Musisz tak spojrzeć na kogoś, żeby ciarki mu przeszły po plecach.
Musisz swoim wzrokiem sprawić, że nie będzie mógł poruszyć nawet małym palcem.
Ten wzrok ma być straszny, przerażający, ma wprawić ludzi w panikę, ale i
działać jak środek uspokajający. Człowiek jest przestraszony, zdezorientowany i
senny. Czuje się jakby majaczył, jakby się znalazł pół przytomny w swoim
najgorszym nocnym koszmarze. Nie będę tego na tobie pokazywać, bo mogłabyś się
mnie za bardzo wystraszyć. Ćwiczyłam to przez lata, mam to opanowane do
perfekcji. Ale może ty spróbujesz? Tylko nie na mnie, ja już jestem na to
odporna. Może na jakimś zwierzęciu... Nie wiem, jak chcesz, ale radzę ci to
wypróbować, przydaje się. Następną rzeczą jest sztuka wpływania na otoczenie,
twoja babcia nie miała tej umiejętności, ale jej prababcia tak. Chodzi o to,
żeby sprawić, że w danej sytuacji niezależnie od tego, co się stanie otoczenie,
czyli pogoda i różne inne czynniki, będą działać na twoją korzyść. Czyli na
przykład, że podczas jakiejś twojej podróży będzie ładna pogoda i nie będzie padać.
To trudna do opanowania sztuka, ale jeśli dobrze się jej nauczy nawet nie
trzeba będzie nic robić. Wszystko i tak będzie po twojej myśli. Wiesz, to nie
działa na przykład na zachowanie ludzi, ale działa na pogodę i przyrodę.
Dobrze, teraz przejdźmy do...
Omasza
opowiadała mi o tym darze jeszcze przez następne trzy godziny. Powiedziała mi o
,,wkradaniu'' się do czyichś snów, o uzdrawianiu i o panowaniu nad wiatrem.
Trochę powiedziała też o tych czarach, klątwach i urokach, ale nie dużo. Potem
powtórzyła mi wszystko w skrócie od początku. Kiedy skończyła mówić było już
nieźle po południu.
-
Olivio, ja pójdę jeszcze poszukać paru ziół i roślin, jeśli wiesz jak, to
możesz wrócić do wioski, ale to już jak chcesz.
Postanowiłam,
że zostanę tu jeszcze trochę, bo po pierwsze tu było fajnie, a po drugie nie
wiedziałam jak wrócić. Omasza tylko przytaknęła i poszła między drzewa.
Położyłam się na koniczynach i zamknęłam oczy. Nagle usłyszałam szelest
krzaków. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam w stronę, z której
dobiegały odgłosy. Co ujrzałam? Wilka. No generalnie nic w tym by nie było
złego, gdyby nie to, że w zakrwawionym pysku niósł mięso. Czerwony, ociekający
krwią kawał mięsa. Wilk podszedł do mnie i położył go obok mnie trącając mnie
nosem. Zrozumiałam, że to dla mnie. Wzruszyło mnie to. Wilk pomimo
zakrwawionego pyska wyglądał jak taki słodki psiaczek, który całym sercem kocha
swojego właściciela, którym właśnie teraz się czułam. Ale pomimo wszystko nie
miałam zamiaru tego jeść. Ucałowałam go w czoło i porządnie wygłaskałam, po
czym oddałam mu mięso. Wilk przekrzywił głowę na znak, że nie rozumie, ale zaraz potem zabrał się za pałaszowanie mięsa. Po paru sekundach już go nie było. Oblizał się i zaczął się do mnie
łasić. Zabrałam się za głaskanie go myśląc jednocześnie jakby go nazwać. No bo
przecież nie pozostanie bezimienny, co nie? Tak spędziłam resztę popołudnia.
Kiedy słońce powoli zaczęło chować się za horyzontem spomiędzy krzaków wyszła
Omasza z koszem wypełnionym różnymi roślinkami.
-
Olivia, już nie ma sensu dzisiaj wracać. Wrócimy juto, od razu po śniadaniu.
Przytaknęłam
i ruszyłam za Omaszą w stronę miejsca, gdzie zostawiłyśmy rzeczy. Omasza szybko rozpaliła ognisko i dała nam jeść. Leżąc w oczekiwaniu na sen myślałam nad imieniem dla wilka, bo po
popołudniu niczego nie wymyśliłam. Leżałam tak i myślałam aż w końcu zasnęłam.
No i jest rozdział dziesiąty!
Sorki, że nie ma Leo,
ale już niedługo będzie...
Cierpliwości... ;)
♥♥♥
Sophie H.
2 komentarze:
rozdział BOSKI
Ten wilk jest taki słodki <3333
Olivia ma napewno
jakaś moc prawda ?
Mało Leo ale i tak wspaniały Rozdział
Kocham <3 i czekam na nn
Aha, teraz zrozumiałam (przynajmniej w mniejszości) co oznacza ten wilk na nagłówku :D
Rozdział świetny :)
Było parę błędów. W znacznej mierze chodziło o przecinki. Przed imiesłowami przysłówkowymi (czy jakoś tak) chodzi mi o te z końcówką -ąc/-ący (stojąc, czytając, biorąc) dajemy przecinek :D
Czekam na nn ^^
Prześlij komentarz